Joanna Berenda

🖤 Tuż po niepokojących wiadomościach z oddziału o stanie Joanny, przyszła do nas najgorsza wiadomość. Jesteśmy ogromnie poruszeni, ponieważ plan był inny. Asiu walczyłaś ogromnie dla siebie i przede wszystkim Twoich synów. Miałaś ogromne serce, a Twoje odejście wyrządziło ogromną pustkę W imieniu Fundacji i wszystkich wolontariuszy zaangażowanych w pomoc składamy rodzinie i bliskim najszczersze kondolencje. 💔

Mam na imię Joanna. Jestem mamą dwóch cudownych chłopców – Bartka i Tomka oraz żoną Marcina. Gdy piszę te słowa jest mi bardzo ciężko. Właśnie dowiedziałam się, że już wkrótce czeka mnie kolejna operacja ratująca życie i bardzo się boję! Jest to kolejna bitwa do stoczenia w mojej już ponad dwuletniej walce z rakiem! Co najgorsze, operacja ta nie będzie wystarczająca – czeka mnie kosztowne leczenie zagraniczne, bez którego nie mam szans! 

Moja walka z rakiem zaczęła się dość niewinnie… gorączka i złe samopoczucie. Początkowo myślałam, że to przemęczenie – pracuje w instytucji, która czynnie wspierała walkę z COVID-em, a to był sam środek pandemii. Kolejne antybiotyki nie przynosiły poprawy, mój stan pogarszał się. W dobie panującego wirusa moje objawy były bagatelizowane, żaden z lekarzy nie chciał przeprowadzić podstawowych badań diagnostycznych. Jednak ja czułam, że coś się dzieje, dopiero po pół roku udało mi się trafić na oddział, gdzie na rutynowym badaniu USG ujawniono guza o wielkości 30 cm! Wtedy określono go jako nieoperacyjny…

Nie poddałam się! Zaczęły się rozpaczliwe poszukiwania ratunku – lekarze, z którymi konsultowaliśmy mój przypadek nie chcieli podjąć ryzyka operacji tak dużej zmiany. Dopiero mój anioł – Prof.Czudek, zgodził się mnie zoperować i uratował mi wtedy życie, za co będę mu dozgonnie wdzięczna!

Niestety, to nie był koniec walki. Wprost przeciwnie! Guz poddano badaniu histopatologicznemu. Diagnoza zwaliła z nóg: odróżnicowany tłuszczakomięsak przestrzeni zaotrzewnowej. NIEZWYKLE RZADKI I BARDZO AGRESYWNY NOWOTWÓR! Strach sparaliżował mnie, ale tylko na chwilę. Potem stanęłam do walki! Przeszłam ciężką chemioterapię i radioterapię.

Niestety, nowotwór nie daje za wygraną – guz odrasta. Podczas trzeciej już operacji, którą za kilka tygodni ponownie wykona prof. Czudek guz najprawdopodobniej nie będzie usunięty w całości, ze względu na jego ulokowanie w sąsiedztwie żyły głównej.

Szansą na usunięcie resztek guza oraz na powstrzymanie kolejnej wznowy jest dla mnie PROTONOTERAPIA – innowacyjna metoda leczenia nowotworów. Pomimo, że efekty tej terapii są polecane przez najlepsze kliniki w całej Europie niestety, nie może się ona odbyć w Polsce, ponieważ zgodnie z rozporządzeniem Ministerstwa Zdrowia, tłuszczakomięsak nie znajduje się na liście nowotworów, których leczenie jest refundowane przez NFZ! Dlatego leczenie będzie się musiało odbyć za granicą, co wiąże się z ogromnymi kosztami, których ja i moja rodzina nie jesteśmy w stanie pokryć!

Mamy tyle planów… Moje dzieci właśnie wkraczają w dorosłość, a ja chcę im towarzyszyć! Każdego dnia wstaję i staram się cieszyć życiem.

Niedawno wróciłam do pracy– tak bardzo tęsknię za normalnością! 

Zaciskam zęby, bo bywa ciężko…. ALE WALCZĘ, BO TAK BARDZO CHCĘ ŻYĆ! 

Proszę Was o pomoc! Żadna kwota nie jest za mała. Jeśli nie możesz wpłacić, proszę udostępnij moją zbiórkę.

W imieniu moim i mojej rodziny serdecznie DZIĘKUJĘ za każdy gest! 

Niech dobro, którym się dzielicie wróci do Was ze zdwojoną siłą!

Skip to content